
Ile razy byłaś w takiej sytuacji, że podejmowałaś próbę odchudzania, a efektów nie było widać – ani na wadze, ani w obwodach? Przetestowałaś modne diety, głodówki, ale za każdym razem, kiedy powracałaś do „starego” systemu odżywiania – kilogramy wracały jak bumerang? Koleżanka powiedziała Ci: „Przestań się głodować, zacznij jeść mniej, a schudniesz – mi się udało!” – podejmujesz kolejną próbę i… w dalszym ciągu nie zauważasz efektów…? W tym artykule dowiesz się, jakie są trzy najczęstsze błędy, które możliwe, że popełniasz.
Zanim przejdziemy do błędów, zacznijmy od tego, że…
Redukcja to nie GŁODÓWKA! Więc jaka jest różnica?
REDUKCJA masy ciała
– czyli zredukowanie tkanki tłuszczowej, a nie mięśniowej. Przekłada się, to na zmniejszenie obwodów ciała z jednoczesnym lepszym uwidocznieniem mięśni, ponadto wiąże się z bezpiecznymi efektami, które nie zaburzą funkcjonowania organizmu.
GŁODÓWKI (diety sokowe/diety XYZ)
– ich założenie jest jedno albo się głodzisz, czyli nic nie jesz (ewentualnie bazujesz tylko na płynach), albo jesz drastycznie mało, co powoduje spadek masy mięśniowej oraz spadek masy ciała – ale sylwetka nie wygląda tak jak w naszych oczekiwaniach…
Aby schudnąć – należy jeść mniej niż wynosi nasze zapotrzebowanie. Jeśli Twoja masa ciała rośnie na ujemnym bilansie kalorycznym, to wiedz, że gdzieś popełniasz błąd. Wydaje Ci się, że jesz coraz mniej, a waga ani drgnie. Przeanalizuj zatem poniższe błędy:
1.Przeszacowujesz ilość spożywanych kalorii
Mamy taką tendencję do przeszacowywania wydatku energetycznego. Twierdzimy, że jemy mało, ale tym samym nie zauważamy efektów w postaci zmniejszonej masy ciała, czy też obwodów. Nie licząc kalorii, zwiększamy jeszcze bardziej prawdopodobieństwo, że o deficycie energetycznym jedynie możemy pomarzyć.
BRAK DEFICYTU ENERGETYCZNEGO = BRAK EFEKTÓW
Ponadto błędnie doszacowujemy ilość spożywanej żywności. Z pozoru mało objętościowy posiłek może mieć więcej kalorii niż nam się wydaje.
Przykład:
Sięgasz po garść orzechów, bo „orzechy są zdrowe” – okej! Zgodzę się, ale pamiętaj, że to, co jest ZDROWE nie oznacza, że nie ma kalorii. Spójrz tylko na rysunek – garść orzechów może mieć podobną ilość kalorii, tyle co pełnowartościowy posiłek. Różnica jest również taka, że po posiłku będziesz syta na dłużej i zmniejszysz prawdopodobieństwo podjadania, a po przekąsce możesz czuć w dalszym ciągu głód.

Częstym błędem jest również niedoliczanie kalorii, które pochłaniamy w płynach.
Przykład:
- KAWA:

Tak samo picie kawy z mlekiem (albo mleka z kawą :D) może spowodować dodatkowy dowóz kalorii – których nawet nie poczujesz…
2 x Latte (330ml) = 2 x 188 kcal = 376 kcal
- NAPOJE SŁODKIE:

Przykład:
Szklanka coli = 101 kcal tyle co 320 g truskawek
2. Podjadasz

Kęs kanapki, kawałeczek serniczka, jeden cukierek czekoladowy, dwa kabanosy przed obiadem… ale ja przecież nie podjadam! Na pewno? Niestety, ale jedyną osobą, która może sporo stracić na tym oszustwie – jesteś Ty.
Jak uniknąć takiej sytuacji?
Zapisuj wszystkie posiłki (także to, co podjadasz) w dzienniczku żywieniowym, w zwykłym notatniku lub na moim plannerze (do pobrania: PLANNER) – chociażby przez tydzień. Dzięki temu możesz sama wyciągnąć wnioski, gdzie popełniasz błąd.
3. Nadrabiasz kalorie w weekend
Przez 5 dni trzymasz się diety, a w weekend postanawiasz zrobić sobie cheat meal, który… zamienia się w cheat day, a najgorszym przypadku cheat weekend.
Przez cały tydzień utrzymywałaś deficyt kaloryczny, ale nadszedł weekend i wypad z przyjaciółmi oraz imieniny u cioci…
Miałaś wypić jednego drinka, a wyszło, że wypiłaś trzy. Później przyszedł głód i zjadłaś 4 kawałki pizzy hawajskiej. A skoro już zaczęłaś sobie folgować, to zjadłaś jeszcze duży popcorn w kinie…
W niedziele pojawiły się wyrzuty sumienia… trzymasz się planu żywieniowego, ale u cioci na imieninach skusiłaś się na serniczek z kawką Latte i lody Magnum – bo jak tu odmówić sobie takich przyjemności!
W poniedziałek wchodzisz na wagę – i zauważasz, że waga jest taka sama jak na początku tamtego tygodnia, a przecież trzymałaś się diety przez 5 dni!
Tak, trzymałaś, ale w weekend nadrobiłaś te kalorie. Żeby lepiej Ci to zobrazować – spójrz na poniższą rozpiskę:

Nadwyżka kaloryczna z weekendu spowodowała, że średnia dzienna kaloryczność nie wynosiła już 1800 kcal (deficyt energetyczny), a około 2120 kcal – co spowodowało brak efektów na wadze.
PROBLEMY ZDROWOTNE
Okej, a co jeśli wyeliminowałaś już te trzy błędy, a w dalszym ciągu nie chudniesz – skonsultuj to z lekarzem oraz wykonaj badania laboratoryjne. Przyczyn braku efektów w postaci utraty tkanki tłuszczowej, czy też zatrzymywaniu wody w organizmie może być kilka – warto wykluczyć niedoczynność tarczycy, Hashimoto, insulinooporność, PCOS itp.
W następnym tygodniu: Jakie badania warto wykonać przed rozpoczęciem diety odchudzającej?
Jeśli ten artykuł jest dla Ciebie pomocny, daj znać w komentarzu. Będzie mi miło, jak go udostępnisz na swoim portalu społecznościowym.
Klaudia.